sobota, 17 października 2015

Chapter five: Envy


Świat szybki jak młody wiatr 
Pędzi co tchu 
I nie ma czasu na miłość już 

Noc była ciężka. Jane i Diego cały czas sobie dogryzali, musieliśmy ich pilnować, żeby znowu się nie pobili. Nie spałem nawet godziny, za to patrzyłem jak robi to Fran. Wyglądała tak niewinnie. Pamiętam, jak przebudziłem się rano, po naszej pierwszej nocy i patrzyłem jak śpi. To był piękny widok. Mógłbym napisać o tym piosenkę. Choć i tak nikt nigdy nie zrozumie, co tak naprawdę czułem tamtego ranka.
Do San Francisco dojeżdżamy około 11 rano. Plan jest taki: Dwie godziny przerwy, próba, przerwa i o 19 koncert. Po koncercie czas dla fanów i czas na odpoczynek. Następnego dnia cały dzień wolny. Czuję, że będzie idealnie.
Hotel w którym się zatrzymujemy jest trochę mniejszy od poprzedniego w NY, przynajmniej tak wygląda na oko. Jednak, gdy wchodzimy, czuje się prawie tak samo jak w domu. Jest przytulnie. Fran chyba też się podoba, bo widzę w jej oczach ten słynny zachwyt i błysk. Nie widać,żeby był to jakiś hotel dla sław. Raczej jest taki spokojny.
James prowadzi nas do pokoi. Jane będzie miała pokój z Fran,a reszta ma tak samo jak w Nowym Yorku. Czyli znowu muszę wysłuchiwać Diego.
-Kiedyś ją zabije! Rozumiesz?! - drze się,gdy jesteśmy sami.
Nie rozumiem go. Sam tego chciał. Mógł się nie odzywać.
-Rozpierdoliła mi oko.No popatrz! - pokazuję mi małego siniaka pod okiem.
Prawie wcale go nie widać.Trzeba by było bardzo się wysilić, żeby go zobaczyć.
-Nie dramatyzuj. Sam się o to prosiłeś.
-Po czyjej jesteś stronie?! - dalej wrzeszczy.
-W tym wypadku, Jane miała rację. Byłeś chamem. Nawet gorzej niż chamem.
Diego otwiera szeroko oczy. Pewnie nie może uwierzyć, że jego najlepszy przyjaciel się z nim nie zgadza. No trudno. Nigdy nie byłem taki jak on. I nie będę. Musi się z tym pogodzić.
-Zawiodłeś mnie - mówi dramatycznie i łapie się za serce.
Śmieje się na ten widok.
-Ta żmija jeszcze pożałuję,że się urodziła - stwierdza po całym przedstawieniu.
-Myślałem,że ją jednak lubisz.
-To skomplikowane.

***

Próba przebiega bardzo sprawnie. Francesca siedzi na widowni i nam wiwatuje. Cieszę się, że pojechała z nami. Myślałem,że ostatni raz się widzimy. Zaskoczyła mnie. Zresztą ona taka jest. Miała nagrywać płytę,zająć się swoją sławą, swoim życiem. A ona rzuciła wszystko, no prawie wszystko,z dnia na dzień, żeby spędzić ze mną więcej czasu. Może nie powiedziała tego w prost,ale tak to odczuwam. Tylko co będzie dalej? Po San Francisco,mamy odwiedzić jeszcze kilka miast,a potem koniec trasy. Czasami czuję się przytłuczony tym wszystkim. Sławą,zespołem,trasą. Są dni,kiedy naprawdę nie daje sobie z tym rady.
-Ej - podchodzi do mnie Diego,kiedy kończymy próbę. - Mówiłem ci o fance z Nowego Yorku?
-Nie - zaprzeczam.
Znowu muszę wysłuchiwać jego miłosnych uniesień z fankami. Też miałem skorzystać. Jednak potoczyło się inaczej. I w sumie się z tego cieszę. Muszę z tym skończyć. Choćby i dlatego, że wróciła Fran.
-Stary, boże, żałuj, że nie wyrwałeś żadnej panienki. Ale tam były laski! Chyba nigdy nie zapomnę tamtej nocy. Ta dziewczyna była magiczna!
Pierwszy raz widzę, żeby Diego się aż tak fascynował jakąś głupią napaloną fanką.
-Pływałem z Fran w jeziorze. Nago. To było warte więcej niż głupi seks z nieznajomą - klepie go po ramieniu i odchodzę, zostawiając go w lekkim szoku.
Wracamy grupą do hotelu. Zatrzymuje Fran.
-Co robisz do naszego koncertu? Mamy 4 godziny przerwy. Może gdzieś pójdziemy?
Patrzy mi prosto w oczy. Zawsze wierzyłem w to, że w nich czyta. Że potrafi przejrzeć mnie na wylot. Chyba miałem rację.
-A może wyrwiesz jakąś napaloną fankę, co? - pyta złośliwie.
Dowiedziała się. Głupi Diego! Kiedyś go zabije.
-To nie tak.
-Nie, wcale. Mogłeś mi powiedzieć, że przez ostatnie dwa lata o mnie zapomniałeś i pieprzyłeś się pewnie ze setką kobiet!
Kurwa,kiedy zdążył jej nagadać?
-Zachowujesz się, jakbyś była zazdrosna.
-Może jestem! Kurde, Leon, ja wypłakiwałam oczy, nawet nie byłam z nikim w związku. Okej,przyznaje spałam z jakimś gościem. Raz w ciągu dwóch lat! Czasami mam ochotę się na ciebie rzucić, bo tak brakuje mi bliskości.
-Nie obrażę się, jeśli to zrobisz - uśmiecham się seksownie.
Fran daje mi w twarz. Z liścia!
-Ała - łapie się za czerwony policzek.
-Jesteś dziwkarzem.- mówi i idzie prosto do swojego pokoju, kręcąc biodrami na prawo i lewo.
Ona wie jak to na mnie działa. Zrobiła to celowo.
Wchodzę do pokoju.Diego leży i coś czyta. Podchodzę bliżej. No nie! 50 twarzy Greya. Jaki idiota.
-Ty na serio? - unoszę brwi.
Jeszcze chwila i wybuchnę niepohamowanym śmiechem.
-Muszę urozmaicać swoją widzę na temat seksu - mówi głosem jakiegoś profesora.
-I niby ta książka ma ci w tym pomóc?
-No, nawet idę na film do kina. Idziesz?
Łapie się za głowę.
-Jesteś pojebany - mówię.
Wyciągam papierosa z kieszeni i idę na balkon,żeby zapalić. Francesca jest zła,ale też wiem, że nie będzie gniewać się długo. Jakbym sam jej powiedział, byłoby gorzej. Tak to przynajmniej usłyszała to od kogoś innego. Właśnie!
-Diego? - gaszę papierosa i podchodzę do przyjaciela. -Co ty nagadałeś Fran?
-Powiedziałem, że lubisz seks i robisz to prawie po każdym koncercie z fankami. A co?
-Idę po Jane.
-Po co?
-Żeby ci wpierdoliła.

***

Przed koncertem, pale jeszcze dwa papierosy. Jestem już gotowy,jak nigdy dotąd. Fran się nie odzywa. Jane za to obiecała mi, że pomoże mi zabić Diego tak,żeby wyglądało to na samobójstwo. Przynajmniej tyle. Gramy dzisiaj tylko niecałe dwie godziny dla małej publiczności. Lubię takie występy. Mniej się przed nimi stresuje.
-Trzy minuty! - słyszę.
Zakładam słuchawki do uszu i poprawiam swoją czarną skórzaną kurtkę. Oddycham głęboko. Dam radę. Zrobię to co zawszę. Umiem.

***

Dokładnie po 8 wieczorem koncert dobiega końca. Nie było źle. Publiczność śpiewała z nami. A ja nie stresowałem się ani na chwilę. Wiedziałem co mam śpiewać,tekst płynął z moich ust,jakby śpiewał ktoś zupełnie inny. Dla takich chwil, czasami warto żyć. Jeszcze muszę złapać Fran. Widzę jak rozmawia z Jane, za kulisami. Diego poszedł wyrwać jakąś laskę. Fede i Adam rozdają autografy i robią selfie z fanami. Mnie też zaraz to czeka.
-Hej,możemy pogadać? - podchodzę do dziewczyn. Patrzę prosto w oczy Francesci.
-Zostawić was samych? - pyta Jane podejrzliwie.
Cauviglia kiwa głową i Jane odchodzi. Stoimy twarzą w twarz.
-Wiesz, że taki nie jestem. Stałem się taki. Diego się trochę do tego przyczynił. Nasze rozstanie się do tego przyczyniło. Zespół,stres...mógłbym tak wymieniać godzinami. Gdybyś nie wyjechała,gdybyś była ze mną, byłoby okej. Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale los nie chciał miłosnej sielanki. Chciał to - zdobywam się na szczerość. To zawsze na nią działało. Mam nadzieje, że teraz też podziała.
-Wierzę ci - stwierdza po chwili. - Ale poczułam ukłucie zazdrości w sercu. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego.Przecież nic już do ciebie nie czuję.
,,Nic już do ciebie nie czuje'' te słowa trafiają do mnie z podwojoną siłą. Czuję się znowu jakbym dostał od niej w twarz. Dosłownie.

xxx
*Jeśli przeczytałeś to skomentuj*

Dzisiaj trochę później niż zwykle :) Mam wielką nadzieje,że to opowiadanie nie jest takie złe. Zawsze możecie napisać co o nim sądzicie. Nie obrażę się. Wiem,że nie jestem jakąś superową pisarką, zdania czasami się nie kleją,ale staram się. Wkładam w pisanie całe swoje serducho, nawet jeśli mi nie wychodzi.Z czasem akcja się rozwinie, to dopiero początek. 
I jeśli chodzi o to,że jest tu Leoncesca a nie Leonetta, to mi bardzo przykro. Leonetta jest przereklamowana, wszędzie jej pełno. A opowiadań o Leonie i Francesce prawie wcale nie ma. Dobra, kończę. 
Do zobaczenia za tydzień, nic się nie zmieniło :*

CV.

5 komentarzy:

  1. Piszesz bosko kochana :* czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny jak zawsze ;** Wiesz jak mnie wystraszyłaś ,myślałam , że dzisiaj nie dodasz ;**
    Masz wielki talent :** Zresztą moim zdaniem jest podobnie leonetta jest wszędzie , a leonesci nie ma tak często ;** Szczerze to dzięki tobie i twojemu poprzedniemu blogu , założyłzałożyłem swojego ;** Dzięki tobie pokochałam tą pare ;** Naprawdę ci dziękuję ;** Ale twoja historia zdecydowanie bardziej mi się podoba ;** Jest inna wyjątkowa ♥ Bosz ja na serio nie mogę się doczekać nexta ^^
    ( I poraz kolejny chciałabym żebyś częściej dodawała rozdziały ) ;**
    Do nastepnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku bardzo ci dziękuję, to dla mnie wiele znaczy <3
    Chciałabym dodawac rozdziały częściej ale nie dam rady, i tak ledwo daje radę co tydzień :(
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej jak dodajesz co tydzień niż wcale ;** A wszystko co mówię to prawda ^^ Pozdrawiam ;**

      Usuń
  4. Hej skarbie :*
    Rozdział jest genialny zresztą jak zawsze ♥
    Opowiadanie jest wręcz... no sama nie wiem nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa wiec po prostu ZAJEBISTE XD
    W ogóle to jak możesz przerywać w takim momencie na szczęście dzisiaj będzie kolejny XD
    Jeżeli chodzi o parę to ja się bardzo cieszę że nie będzie kolejnej leonetty szczerze to najbardziej ze wszystkich par kocham leoncesce i fedecesce a blogów z tymi parami jest mało :/
    Ale na szczęście ty mnie nie zostawiłas i dalej tworzysz te cuda :*
    Dobra kończę weny i KC Sofie :***

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz daje mi mnóstwo motywacji do dalszego pisania. Zależy mi na tym :)